środa, 12 lutego 2014

rozdział 3

Rozdział 3 - "Zmierz sie Ze mna"

Natsuko

Wracała Ze Szkoły zapatrzona w swoj telefon. Zaraz zderzyła sie z jakas  dziewczyna O Zielonych włosach i oczach. Przeprosiła ja szybko i pognała przed siebie. Jedynymi Chłopaki, których SIE NIE Bała się Druzyna I JEJ bachora. Reszta do ZLO. Minęła jeszcze dwójkę w Swoim Wieku. Po dwóch uliczkach byłą w Domku, ktory odziedziczyli po, wujku. Chciała napisac Bratu przez kupił cos na kolejce. ALE JEJ NIE bylo ani Komórki w spódnicy odbytu w bluzie, ktora nosiła ZAMIAST swetra od mundurka.
-Nie Cicho zyje-mruknęła. 
Cale Szczęście bachor NIE zauważył barku telefonu u Dziewczyny. Rano rozglądała sie uważnie CZY ABY Nie ma Go jeszcze na asfalcie.
-Nie Wiem na co liczyłam na Robiac-żaliła SIE dwójce Przyjaciół z klasy. Cały DZIEŃ byla pochmurna. Została im jedna Lekcja I do z. JEJ bratem. Dzis NIE MAJA Praktyk Wiec pójdzie poszukać ludzi z tamtego Liceum Moze oni maja JEJ telefon.
-Shiromi ktos zrobić CIEBIE JEST przed bramą.-powiedziała jakas DZIEWCZYNA do niej,
-KTO?
-DZIEWCZYNA I chłopaka z. Shuutoku-powiedziała zastanawiając sie chwile. Białowłosej W Tym czasie JUZ NIE bylo. Sprytnie minęła Brata. Wcześniej prosiła koleżankę o pomoc w ukryciu JEJ NIE obecności.

Eviss

Zielonowłosa Stala patrząc na Czerwonego króliczka. Widziała jeszcze na blokadzie tygryska. Bawiła SIE ABY odblokować telefon. Siedział z Nia Takano i Czekal na białowłosą.
-Żartem-powiedział Jak zobaczył przeskakującą przez płot.
-Hej ... JESTEM Shiromi Natsuko-powiedziała spokojnie, ALE GDY zobaczyła chłopaka Troche ucichała.
-Do Twojej Komórce Shiro-chan.-powiedział Ze śmiechem Takao. -JESTEM Kazunari Takao. Większość Osób MOWI na Mnie Takao. Do Avre Eviss. Znalazła twoją komórkę.
Eviss Nic nie mówiła bo pewnie DZIEWCZYNA JA słabo oo rozumiała.
-Takao! Avre!-Rozległ sie krzyk zaraz pojawił sie Zielono wlosy chłopaka, ktory mial kocie uszka na głowie. (XD musiałam)
-Shin-chan. Co ty tu robisz? Mówiłeś, ZE NIE chcesz isc do Kuroko ï Kagamiego-Takano uśmiechnął sie wesoło. Próbował ignorować Pare czarnych uszek.
-Dawano SIE NIE wiedzieliśmy-zaraz Dwie osoby Stanely Koło białowłosej.
-Robi sie cyrk, telefon przyszłam PO. Avre-san moge go odzyskać-prosiła wyciągając Reke PO swoj telefon.
-Zmierz sie Ze mna. Dostaniesz go Jak wygrasz Ze mna w kosza-odezwała sie po Raz Pierwszego DZIEWCZYNA oo zielonymi włosami.
-Midorima twoja siostra?-Spytał sie Kagami starając sie powstrzymać śmiech. Widok Byl Prze Zabawny.
-Nie.-odparł z pokręceniem Głowa.
-Masz Ze mna zagrać, Albo pożegnasz sie z Tym-uśmiechnęła sie wesoło. Shiromi patrzyła na dziewczynę z. lekkim NIE dowierzaniem.
-W co?-Spytała sie patrząc szarymi oczami W JEJ Zielone. Tak jakby czytała.
-Koszykówka-powiedziała pewnie MIMO JEJ BARDZO niskiego Wzrostu. Na oko Natsuko, Eviss miała z metr 46. Nie, JAKO osoba potrafiąca rozszyfrować strategie miała Dobre oko. Plus trening na trenera.
-Dobrze.

Kuchnia

Hanasami patrzyła z uśmiechem na trening. W końcu wrócił JEJ Stary Akashi. Ten ktory JEJ pomógł. Wrócił na trening. Do Tego miała WSZYSTKIE Zgody. Zyc NIE umierać. No na razie. Zaraz zadzwonił Czerwony telefon OBOK niej. Zobaczyła KTO dzwoni. 
-Daiki?-Spytała sama siebie. Zaraz ja oświeciło. - Aomine Daiki. 
Wezwała Akashiego, Nie przerywają treningu. Nie dzwonił jak Teiko Wiec Musi bys Święto Lasu. Zaraz chłopak odebrał i wysłuchał spanikowanego znajomego.
-Co?-Spytał nie nie dowierzając.

Natsuko

Byli na boisku NIE Daleko Szkoły. Tu zazwyczaj grywali Kuroko i Kagami. Sama Natsuko miała Zápas Prawie na Równi. Mała przeciwniczka dobrze wykorzystywała swoj wzrok. Nie, ale nie nie miała doświadczenia. Na początku Byl remis, potem punkty przechylały sie na szale białowłosej. Od gimnazjum Tyle NIE Grala. Wiec bylo by cudowne uczucie.
Zaraz mozna bylo usłyszeć klakson i pisk Opon. WSZYSTKIE six par oczu zwróciły sie w tamta strone. Zobaczyli potrąconą dziewczynę o różowych włosach.
-Czy się do ...-NIKT NIE NIE dokończył bo zaraz znalazł sie OBOK opalony i Wysoki chłopak. Wszyscy go rozpoznali problemu jedyny miała Eviss. 
Zaraz byłą karetka i Policja, ALE ONI SIE NIE ruszyli z MIEJSC. Aomine STAL Jak wryty, zaraz zadzwnonił zrobić rodziców Dziewczyny i zastanawiał sie jeszcze Kogo ... Akashi.

Kuchnia

-Daiki NIE żartuj Sobie Ze Mnie! Powiedz prawdę!-NIE MOGL W celu uwierzyć współpracy słyszał. Kuchnia szybko go wyprowadziła z. sali i Stali Teraz w Mało korzystnym korytarzu.
- DEBILU! Jestes GŁUPSZY OD Taigi! LEC DO TEGO Szpitala ja siedz PRZY NIEJ!-Krzyknął głośno i groźnie. Nawet Kuchnia sie przestraszyła.
-Akashi CO SIE Stalo?-Spytała NIE pewnie.
-Znasz Satsuki-W Odpowiedzi Dostal kiwnięcie Głowa. -Potrącił JA Jeep JEJ STAN JEST Ciężki. [CZY tylko ja SIE ZAWSZE śmieje W Tym momencie xDD ~ Kushi ~] podobno zobaczyła Tetsuye, Taige i Shintaro.-wyjaśnił JEJ spokojnie. 
Aby NIE Jégo Wina. NIE przez do ZE zaczął patrzeć na Świat Jak w gimnazjum. Aby Wypadek oo Niczyje Winy. Tak Sobie tłumaczył. Kuchnia przerwała trening i kazała sie im zmywać. Sama wróciła do Akashiego i. NIE wiedziała współpracy zrobic.

czwartek, 6 lutego 2014

rozdział 2

Rozdział 2-Problematyczne drużyny. Menadżerki bez nadziei.


Eviss

Dziewczyna patrzyła na trening drużyny. Notowała co trzeba poprawić. Trochę denerwował ją ich styl gry. No, ale taką sobie szkołę wybrała. Westchnęła i na chwile straciła koncentrację.Po chwili poczuła jakby pocisk, który poleciał w jej głowę. Oberwała piłką. 
-Aaa...-powiedziała tylko tyle zlatują z ławki. Było widać tylko jej nogi reszta ciała była na ziemi. Gdy już trochę ochłonęła zaczęła rozmasowywać swoje zielone włosy.
-Menadżerko Avis-to dało się słyszeć w całej sali. Byli zbyt skoncentrowani na tych zawodach niż treningu.
-Je vis! (fr.  Żyję!)-powiedziała siadając.
-Prosimy to japońsku!-powiedzieli razem. Nikt nie zrozumiał tego co powiedziała.
-Emm... Żyję-powiedziała jeszcze raz zastanawiając się jak, to powiedzieć po takiemu jakiemu chcieli. Szybko się uczy, ale miała małe problemy z przestawieniem się na inny język. 
-To dobrze, a teraz wracamy do treningu. A ty lepiej skup się na nim-powiedział kapitan kręcą na to głową.  Dziewczyna tylko kiwnęła głową i znowu skupiła się na grze zawodników. Miała dziwny mętlik w głowie. Może to przez tą całą naukę by dogonić resztę w swojej mowie.Wciąż musi pracować nad nauką znaków.
                                                                 
 Kushina
                                                       
 Liczyła, że przyniosą zgody. Sama miała nie małą drogę do przejścia za swoim ojcem.
 -Proszę tato muszę pojechać-siedziała w kuchni i błagała ojca. Ten patrzył na nią badawczo.
 -Niby czemu? Poradzą sobie bez ciebie-był tego pewien.
 Ojciec Kushiny to rudowłosy mężczyzna w średnim wieku. Jego całym światem była córka. Znał Akashi'ego, ale jak to facet, nie ufał mu w żadnym stopniu.
 -Bo jestem ich menadżerem. I każdy musi tam być-powiedziała pewna siebie.
 Cieszył się, że dziewczyna nadal jest w tym, co kocha, nawet jako menadżer. Po tym argumencie się ugiął. Po pisał tę nie wielką kartkę
-Masz i pilnuj się Sokoła-cudowne przezwisko Akashiego nadane przez byłego koszykarza. Na dodatek światowej sławy.
-Dziękuje tatusiu-uściskała go i poleciała robić lekcje. Wiedziała czym go przekonać. Na jednej ze ścian zobaczyła zdjęcie swoje i białowłosej przyjaciółki.
-Nie długo znowu się spotkamy, Natsu-chan-mruknęła do zdjęcia i zaraz zniknęła w swoim pokoju.

Natsuko

Stała na sali uśmiechnięta zabierając zgody. Zawodnicy mieli jeden dzień na to i się wywiązali. Nawet Taiga.
Nagle dyrektor wpadł do sali, a zanim nowy zawodnik, który wczoraj wyśmiali.
-Mogę wiedzieć dla czego się z niego śmialiście?-spytał dyrektor Natsuko. Tą zatkało, ale szybko zjawiła się Aida.
-No nie chciał wypełnić wyzywania i źle zrozumiał jak nasza drużyna gra. Jeśli wie to proszę-powiedziała patrząc z przekąsem. Shiromi pobiegła po brata i opiekuna tego klubu.
-Wasza gra opiera się na Kagami-senpai i Kuroko-senpai-po tych słowach był słychać męski śmiech od drzwi.
-Sensei! -krzynęli wszyscy.
-Aniki!- powiedziałam Natsuko
-Gdyby tak było, inni by nie rozwijali swoich talentów.-wskazał palcem na Natsuko. -Zagraj z nią jeden na jeden.
-Że niby co?!-nie dowierzał, że jakaś dziewczyna, może z nim grać .
-A co? Boisz się?-Jej oczy płonęły żywym ogniem. Była już gotowa z piłką w ręce. Nie grała na pełnych obrotach od gimnazjum, ale powinna dać radę z żółto dziobem.
Cała drużyna i dyrektor patrzyli na ten pojedynek ze zdziwieniem. Tylko Kagami i trzy inne osoby wiedzieli jak gra.
- Możesz zacząć- podała mu piłkę. Gdy zrobił pierwsze kroku, już po chwili nie miał już piłki. Wtedy w mig zdobyła pierwsze punkty. Kiedy dziewczyna miała już bynajmniej piąty kosz z rzędu, chłopak już w geście desperacji, dosłownie biegł w kierunku białowłosej. Ona myślała, że po prostu go ominie, ale w chwili, kiedy miała to zrobić, on po prostu ją pchnął brutalnie na płytę boiska.Wtedy zdobył piłkę i ledwo rzucił do obręczy. Rzecz jasna dziewczyna nie dała za wygraną i szybko po ponownym wstaniu ruszyła do piłki.  Natsuko sprawnie zdobyła kolejny kosz i zaczynała się nudzić. Przy 10 koszu Natsuko usłyszała tylko:
-To ostatni kosz zanim Cię pogrążę-powiedział kozłując. Dzieciak ustawił się już do obrony, ale ona nie podeszła tylko rzuciła sprawnie trójkę. Zaraz wróciła do reszty drużyny i zostawiła go samego zdziwionego na boisku.
-Jak to w ogóle możliwe?!-spytał się patrząc na dziewczynę.
-Ta tu oto tu pannica była jedną z najlepszych zawodniczek koszykówki w Mokusei Chuugakko-powiedział straszy Shiromi. Jej brat podobnie jak ona miał białe włosy, lecz on posiadał zielone niczym świeża trawa oczy.
-Co?! Należała do szkoły z drużyną równym Pokoleniu Cudów-uciekł z sali z przerażenia. 
A Shiromi Yuusuke, nauczyciel geografii, oberwał w łeb. A od kogo? Oczywiście od siostry.
-To było okrutne.- potem na sali wybuchły śmiechy wszystkich

Kushina

 Cały dzień w szkole czekała na zgody. No, ale nadzieja matką głupich. Teraz stała wnerwiona przed całą drużyną. Co prawda brakowało Akashiego, z nim pogada później. Najpierw się z nimi rozprawi.
-Proszę o ładne wyjaśnienie, czemu nie macie zgód.- Milczeli cały czas- A wiedzie co? Słyszałam, że liceum Sairun ma potworne treningi. Nie fajnie by było, gdybyśmy gorzej od nich wyszli, prawda? Dlatego podwoimy, nie, potroimy Wasz trening-powiedziała z żyłką na czole. Gdy westchnęła nagle przed jej pomarańczowymi oczami pojawiła się mała kartka. Podpisana przez wychowawce. -Czyje to?-spytała mając papierek w ręce. Nie mogła odczytać kogo. 
-Moje-odezwał się głos obok niej. Był to kapitan drużyny gotowy na trening. Drużyna oniemiała na jego widok i nie tylko oni. Kushina też widząc czerwonowłosego. Nie miał już tamtej miny potwora. Widziała teraz chłopaka, którego poznała kilka lat temu. W głębi duszy stęskniła się za nim.. A on, nie tylko zrozumiał co zrobił źle, ale chciał to naprawić. Pierw zacznie od podejścia drużyny do sportu. Kuroko i Kagami otworzyli mu na to oczy. Zwycięstwo nie jest najważniejsze, ale więzi i  podanie się czasem drużynie. Tak samo jak agresywna gra przynosi tylko osłabienie silnego przeciwnika. Miał dużo do zrobienia. A reszta, przeprosili i obiecali przynieść zgody na jutro. Po czym, na chwile mieli wolne. Do czasu, kiedy menadżerka i kapitan przestali rozmawiać na temat treningu. Od razu wiedzieli, że plan tych dwojga źle się skończy, zwłaszcza dla nich. Podczas biegów wokół szkoły, rozmawiali na temat dziewczyny, bo zauważyli, że w ogólnie nie ćwiczyła na w-f'ie, więc czemu akurat ona dostała tę role. Gdy robili okrążenia, czerwonowłosy im się przyglądał, a zaraz pojawiła się za nim jego koleżanka
- Dobrze, że wróciłeś, Akashi. Wszyscy się za Tobą stęsknili- Po czym się odwrócił w jej stronę. Stała tak uśmiechnięta. Podeszła do niego i ciągnęła ze swojej szyi jedną, bardzo ważną rzecz, lecz szybko Kushina przełożyła przez głowę chłopaka-  To chyba coś Twojego, ja go tylko przechowałam, ale teraz musi wrócić na swoje miejsce- mówiła o gwizdku, tylko nie o byle jakim, tylko specjalnym gwizdku, który był używany przez Akashi'ego od gimnazjum. Dostał go od swojej matki. Była to ostatnia po niej pamiątka. Nie korzystał z niego od początku Winter Cup'u, bo myślał, że on nic nie znaczy. Jednak teraz da mu jeszcze większej siły do działania.
- Dziękuję, Kushina- kiedy ostatnio ona usłyszała te słowa z jego ust. Zarumieniła się lekko. Niestety ich pogawędka nie trwałą długo, ponieważ inni już skończyli robić kółka i wrócili po następne ćwiczenia. Kushina za to usiadła na ławce, teraz nie musiała pilnować, czy robią wszystko. Przeglądała teraz swoje zdjęcia w telefonie, kiedy spojrzała na zdjęcie sprzed prawie 5 lat. Znajdowały się na nim dwie postacie. Jedną z nich była rzecz jasna posiadaczka, a druga miała śnieżno białe włosy.
-Może zadzwonię do niej albo nie, przecież to prze nią to się stało-powiedziała cicho i patrzyła na drużyną. 

Eviss

Zielono włosa jak zawsze uczepiła się Midorimy i Takano. Szła i cicho powtarzała słówka japońskie i mówiła je po francusku, aby zapamiętać co to.
-Evi-chan. Co robisz?-Takono był zaciekawiony i spojrzał jej przez ramię. Kiedy zobaczył jakie zdania tam są, od razu się wycofał. Nie rozumiał co to znaczy i jak w ogóle można to wymówić. 
-Uczę się. Nadal mam problem z japońskim-mówiła z tym swoim uroczym uśmiechem i akcentem. Kiedy zobaczyła brata pożegnała się z kolegami i zaczęła błagać go o coś. Nie patrzyli gdzie idą i wpadli na dziewczynę idącą w przeciwną stronę. Eviss zaciekawił jej wygląd. Ciemne oczy wpadające w szary i białe włosy w warkoczu. Dziewczyna szybko przeprosiła i poleciała przed siebie. Śpieszyła się. Nie zwróciła nawet uwagi na dwójkę koszykarzy z Shuutoku. 
-To mundurek damski Seirin, nie?-spytał się brunet patrząc za dziewczyną.
-Tak, ale ją skądś kojarzę.-mruknął i poszedł przed siebie. Nawet nie zastanawiał się gdzie ją widział, strata czasu.
Francuskie rodzeństwo szybko się pozbierało. Avre zaraz znalazła się koło kolegi z klasy. Miała w ręce komórkę dziewczyny, która wypadła, kiedy się zderzyli.
-Z jakiej szkoły to mundurek, bo mam coś jej-powiedział wskazując na białą komórkę z przywieszką króliczka.
-Seirin. Pójdę tam jutro z tobą-chętnie się dowie kim ona jest.

~~~~~~~~~
Moja kolej na przedstawienie się. Jestem Natsu. Większość powiedziała Kushi więc ja tylko życzę miłego czytania i dawania nam chęci do tej historii. No cóż ja tu zajmuję się głównym wątkiem historii i ja prowadzę relacje między bohaterami. Już planuję śmi... Ups nic nie powiem (Natsu) 

piątek, 31 stycznia 2014

rozdział 1

Rozdział 1-Nowe zawody czas zacząć!

Natsuko

Białowłosa dziewczyna biegła przez całą szkołę, kierując się na sale gimnastyczną. Dziś przyjmują pierwszaków, a ona zaspała na geografii i miała kazanie. Teraz grozi jej śmierć z rąk trenerki i kapitana, a w domu od brata, za spanie na jego lekcjach. Ruszyła szybciej, aby tylko się nie spóźnić. Minęła kolegę nie daleko drzwi. O dziwo nie zwróciła na niego uwagi, choć zazwyczaj ludzie to robili.
-Przepraszam za spóźnienie!-krzyknęła wbiegając do sali. Wszystkie oczy wrócił się na białowłosą. -Tego...-w centrum uwagi nie chciała być.
-To nasza menadżerka Shiromi Natsuko-san. Liczę, ze masz dobre wytłumaczenie.-powiedział demonicznie Riko Aida.
-Zasnęła na lekcji-powiedział Kagami stając za Shiromi.
-T... Kagami-powiedziała ze łzami w oczach. O mały włos nie powiedziała do niego "Tai-chan". Nie może się zdradzić że wcześniej go znała. 
-Twojego brata?-dopytywał się kapitan. Ona tylko kiwnęła głową. Weszła na sale, wzięła swój notatnik i stanęła obok Riko.
-Zaczynamy?-spytała się. Wcześniej przejrzała ich zgłoszenie i pokazała tych co mogą coś zrobić.
-Tak-brunetka wrednie się uśmiechnęła. Natsuko tylko pokręciła głową, a chłopcy westchnęli. -Ściągać koszulki. TERAZ!
-EEEEEHHHH!?
-Zawsze jest taka pierwsza reakcja, ale robić to-powiedział kapitan.

Kushina.

Pomarańczowo włosa dziewczyna szła dziedzińcem swojej szkoły, gdy nagle wpadła jej w oko, tak dobrze znana czerwona czupryna. Podeszła po cichu i popatrzyła co robi. Znowu grał shogi!. Wiedziała, że go nie wystraszy, ale jeszcze chwile tak postoi. W ręce miała kartkę apropo nowych zawodów. 
-Znalazłam Cię Akashi-powiedziała pomarańczowo włosa dziewczyna zaraz za czerwoną głową. Tak po 5 minutach przyglądania się jego grze.
-Kushina, skończyłaś już zajęcia?-spytał się patrząc na nią swoimi czerwonymi oczami. Ona jako jedyna od niego nie odeszła, ona jako jedyna mimo porażki w ostatnią zimie przy nim została. 
-No nie. Czemu nie ma cię na treningu? Nie pojawiasz się od Winter Cup'u. Drużyna bez kapitana nią jest nie-usiadła obok niego.
-Mam pytanie. Czemu nie odchodzisz jak inni ode mnie?-spytał się patrząc przed siebie. Byli w małym parku za szkołą.
-Bo...  Nie chce, żebyś się całkiem załamał.-powiedziała cicho. Zawsze była taka przy nim. No i niczego się przy nim nie obawiała. -A własnie słyszałeś o małym turnieju koszykówki w Sapporo. Trawa tydzień. Choć jest mało znany to przyjeżdża na niego dużo drużyn.-uśmiechnęła się na tą myśl.
-Emm... Trener o tym wie?-spytał się jej. Ta propozycja mu bardzo pasuje, nawet jak nie lepiej.
-Nom. Tylko potrzebna jest twoja zgoda-nie patrzyła na niego tylko na swoje kolana. 
-Jedziemy tam i zwyciężymy.-powiedział poważnym tonem stając. Na jego twarzy pokazała się ten uśmieszek.
Sama się na to delikatnie uśmiechnęła. Dała mu kartkę ze zgłoszonymi szkołami. Sama poszła na sale i zajęła się zgodami. Akashi przeglądając kartkę, uśmiechnął się na dwie pozycje na liście. Tego było mu trzeba. Takiego kopa by się zebrał.

Eveiss

Zielono włosa dziewczyna znowu chodziła po szkole z wielkim uśmiechem. Miała coś do ogłoszenia drużynie. Skakała po szkole, ale znowu się zgubiła.
-Oi...-mruknęła i zawróciła równie wesoło.
Na sali byli już wszyscy zebrani, tylko brakowało menadżerki. Trener pokręcił głową. Dlaczego on się zgodził na nią? No tak dzięki niej wszyscy są lepsi. Pokręcił głową znowu. Przez nią nabawi się jeszcze większej siwizny. 
-Midorima poszukaj jej-powiedział bez namiętnie i usiadł ciężko na ławce. 
-Ale...-zielono włosy chciał się wykręcić od zadania.
-Jesteś za nią odpowiedzialny-powiedział zło wrogo. Cała drużyna się wzdrygnęła. Nikt tak nigdy nie mówił do Midorimy. No przynajmniej nie trener. 
Strzelec zaczął szukać koleżanki po szkole. Szybko ją znalazł zastanawiał się, w który korytarz skręcić.
-Avre-powiedział stając za nią kilka metrów.
-Shin-chan-powiedziała rzucając się koledze na szyję. To skutek przyjaźnienia się z Takano.
-Na sale teraz-zabrał jej spinkę, która była jego szczęśliwym przedmiotem. A zielonowłosa wrednie ją zabrała. 
-Oddaj to moje-powiedziała idą z nim. 
Kiedy znaleźli się w sali. Trener zdzielił ją jej podkładką w głowę. Dał ją jej zaraz i poszedł napić się kawy.
-To bolało-powiedziała lekko oburzona. Zabrała swoje papiery. Oni mieli rekrutacje za sobą. Teraz wesoło francuska miała przed sobą pierwszy skład i ławkę.
-Jedziemy na Soppro-powiedziała z wielkim uśmiechem.
-Chyba do Sapporo Evi-chan i prosimy konkrety-nawet Takano jej nie rozumiał.
-Zawody koszykarskie mało znane, a jednak. Jest duże prawdo podobieństwo spotkania dwóch drużyn. Ale to tajemnica-reszta tylko westchnęła. Zawody ich ucieszyły, ale nie zachowanie ich menadżera dobrego, ale jednak.

Natsuko

-Tu macie zgody. Opiekunowie mają je podpisać, inaczej dyrektor nas nie puści. -powiedziała rozdając karteczki starszym z drużyny. Szczególnie pierwszemu składowi.
-A my?-spytał się oburzony pierwszak.
-Wiecie nasz klub ma pewną tradycje. Zapoczątkował to Teppei-senpai. Więc jak pokażecie, że macie tyle jaj to proszę bardzo-powiedziała Riko z uśmiechem. Reszta się tylko domyślała, o co chodzi. -A Kagami-kun wam to zaprezentuje. Natsuko też chce Cię tam widzieć.
Białowłosa parzyła z nie dowierzaniem na trenerkę. Jak ona tu wstąpiła to też musiała to zrobić. Ci którzy chcieli wstąpić nie kapowali, o co chodzi. I może dla nich lepiej.
-A Kagami ty idziesz do wychowawcy. Cóż razem idziemy bo ta sama osoba musi podpisać moją zgodę-westchnąłem ciężko na tą myśl. Jej brat po ostatniej szkole był nie źle przewrażliwiony na jej punkcie.
-Ummm... Dobrze-powiedział nie pewnie. No nauczyciel geografii to opiekun ich klubu. Mieli o to mała wojnę z głowami tej placówki edukacyjnej. Zaczęło się po Winter Cupie.
-Jaki test? To klub koszykarski więc raczej nasze umiejętności są nam potrzebne-powiedział ten zirytowany pierwszak.
Cała drużyna zaczęła się z jego logiki śmiać. Co jak co, ale to nie jest taka szkoła. Nikt nie mógł się opanować. Nawet reszta kandydatów.
-Czemu się ze mnie śmiejecie?!-krzyknął.
-No chyba pomyliłeś szkoły-zaczęła Riko, ale Natsuko zasłoniła im usta,
-Niech się sam dowie-mruknęła z uśmieszkiem. Shiromi nienawidziła takiego myślenia. To nie Teiko czy Akademia Touou.-Masz czas do jutra, jeśli nadal nie będziesz tego świadomy to nie ma cię w tej drużynie-teraz pokazywała swoje pazurki.

Kushina

-Musicie to zrobić albo będzie problem-uśmiechnęła się zadziornie. Ten charakter znała tylko drużyna i pojedyncze osoby. Akashi nawet go nie widział.
-A co nam zrobisz. Jesteś tylko taka przy nas, nigdy przy kapitanie-rzucił jeden z odważniejszych zawodników.
-I co mnie to. Macie mieć te zgody albo nici z zawodów-powiedziała kręcą głową. Oni byli nie do rozwinięci.
Zaraz na sale wszedł Seijuurou. Widząc kłótnie od razu podszedł do zbiorowiska.
-Ci którzy nie przyniosą zgód, nie będą grać. Ci z akademika mają mieć zgodę wychowawcy. To warunek zawodów i naszego dyrektora-powiedział patrząc na nich groźnie.

*****************************
Jak widzę, chyba ja zaczynam..... ekhem..... Nazywam się Kushina. Na tym blogu zajmuje wymyślaniem historii, korektą i tłumaczeniem... Tak, więc..... Witam na naszym blogu ^^ Tematyką tego opowiadania będę, jak ktoś się jeszcze nie zorientował Kuroko no Basket. Historia zaczyna się po Winter Cup'ie, ale będzie zawierać również przeszłość naszych głównych bohaterek. Mam nadzieje, że spodoba Wam się nasza twórczość. Zapraszam Was, także na nasze inne blogi, które są w zakładce "Twórczość Autorek". To chyba wszystko..... a jakbyście mieli jakieś pytania, to My chętnie odpowiemy. Dobra, rozpisałam się xD Życzę Wam miłego czytania i do zobaczenia ^^  ~Kushi~